— W dzień?... — pytał Hiram.
— W nocy... — odparł książę i zastanowił się.
— W nocy książę słyszał mowę bogów i czuł ich rękę — powtarzał Fenicjanin, wybijając pojedyńcze wyrazy. — W nocy wiele rzeczy można widzieć. Jak to było?...
— Byłem chwytany w świątyni za głowę, ramiona i nogi, a przysięgam...
— Psyt!... — przerwał Hiram z uśmiechem. — Nie należy przysięgać nadaremnie.
Uporczywie wpatrywał się w Ramzesa swemi bystremi i mądremi oczyma, a widząc, że w młodzieńcu budzą się wątpliwości, rzekł:
— Ja ci coś powiem, panie. Jesteś niedoświadczony, otoczony siecią intryg, ja zaś byłem przyjacielem twego dziada i ojca. Otóż oddam ci jedną usługę. Przyjdź kiedy w nocy do świątyni Astoreth, ale... zobowiązawszy się do zachowania tajemnicy... Przyjdź sam, a przekonasz się, jacy to bogowie odzywają się i dotykają nas w świątyniach.
— Przyjdę — rzekł Ramzes po namyśle.
— Uprzedź mnie, książę, którego dnia z rana, a ja powiem ci hasło wieczorne świątyni i będziesz tam dopuszczony. Tylko nie zdradź mnie, ani siebie — mówił z dobrodusznym uśmiechem Fenicjanin. — Bogowie niekiedy przebaczają zdradę swoich tajemnic, ludzie nigdy...
Ukłonił się, a potem, wzniósłszy oczy i ręce do góry, zaczął szeptać błogosławieństwo.
— Obłudniku!... — zawołał książę. — Modlisz się do bogów, w których nie wierzysz?...
Hiram dokończył błogosławieństwa i rzekł:
— Tak jest: nie wierzę w bogów egipskich, asyryjskich, nawet fenickich, lecz wierzę w Jedynego, który nie mieszka w świątyniach i nie jest znane jego imię.
— Nasi kapłani wierzą także w Jedynego — wtrącił Ramzes.
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.