Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

odparł zmieszany — ale wiem, że Chaldejczycy są bardzo przebiegli...
— Jednak wszyscy widzieliśmy, że ten młodzian wisiał w powietrzu.
— Jeżeli nie rzucono na nas uroku — rzekł niechętnie Hiram i — stracił humor.
Po krótkiej przerwie, podczas której po lożach dostojników roznoszono świeże kwiaty, zimne wino i ciastka, rozpoczęła się najważniejsza część widowiska — walka byków.
Przy odgłosie trąb, bębnów i fletów wprowadzono na arenę tęgiego byka, z płachtą na głowie, ażeby nic nie widział. Potem wbiegło kilku ludzi nagich, zbrojnych we włócznie i jeden z krótkim mieczem.
Na znak, dany przez księcia, uciekli przewodnicy, a jeden ze zbrojnych zdarł bykowi płachtę. Zwierzę przez kilka chwil stało oszołomione, następnie poczęło uganiać się za włóczniarzami, którzy drażnili je kłuciem.
Ta walka jałowa ciągnęła się kilka minut. Ludzie dręczyli byka, a on zapieniony, oblany krwią, stawał dęba i gonił po całej arenie swoich nieprzyjaciół, nie mogąc żadnego dosięgnąć.
Wreszcie padł wśród śmiechu publiczności.
Znudzony książę, zamiast na arenę, patrzył na lożę kapłanów fenickich. I widział, że Kama, przesiadłszy się bliżej Sargona, prowadziła z nim żywą rozmowę. Asyryjczyk pożerał ją wzrokiem, a ona uśmiechnięta i zawstydzona, niekiedy szeptała z nim, pochylając się tak, że jej włosy mieszały się z kudłami barbarzyńcy, niekiedy zaś odwracała się od niego z udanym gniewem.
Ramzes uczuł ból w sercu. Pierwszy raz zdarzyło mu się, że jakaś kobieta innemu mężczyźnie przed nim dawała pierwszeństwo. W dodatku człowiekowi prawie staremu, Asyryjczykowi!...
Tymczasem między publicznością rozległ się szmer. Na