Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IX.

Był już miesiąc Tot (koniec czerwca, początek lipca). W mieście Pi-Bast i jego okolicach zaczął zmniejszać się napływ ludności, z powodu gorąca. Ale na dworze Ramzesa wciąż jeszcze bawiono się i rozpowiadano o wypadkach w cyrku.
Dworzanie wychwalali odwagę księcia, niezręczni podziwiali siłę Sargona, kapłani z poważnemi minami szeptali, że jednak następca tronu nie powinien był mieszać się do walki z bykami. Od tego bowiem są inni ludzie, płatni i bynajmniej nie cieszący się publicznym szacunkiem.
Ramzes albo nie słyszał tych rozmaitych zdań, albo nie zwracał na nie uwagi. W jego pamięci z widowiska utrwaliły się dwa epizody: Asyryjczyk wydarł mu zwycięstwo nad bykiem i — umizgał się do Kamy, która bardzo życzliwie przyjmowała jego zaloty.
Ponieważ nie wypadało mu sprowadzać do siebie fenickiej kapłanki, więc pewnego dnia wysłał do niej list, w którym donosił, że chce ją zobaczyć i pytał: kiedy go przyjmie? Przez tego samego posłańca Kama odpowiedziała, że będzie czekać na niego dziś wieczorem.
Ledwie ukazały się gwiazdy, książę w największej tajemnicy (według swego przekonania), wysunął się z pałacu i poszedł.
Ogród świątyni Astoreth był prawie pusty, szczególniej w okolicach, otaczających dom kapłanki. Dom był cichy i paliło się w nim zaledwie parę światełek.