Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy książę nieśmiało zapukał, kapłanka otworzyła mu sama. W ciemnym przysionku ucałowała mu ręce, szepcząc, że umarłaby, gdyby wtedy, w cyrku, rozjuszone zwierzę zrobiło mu jaką krzywdę.
— Ale teraz musisz być spokojna — odparł z gniewem następca — skoro ocalił mnie twój kochanek...
Kiedy weszli do komnaty oświetlonej, książę spostrzegł, że Kama płacze.
— Cóż to znaczy? — zapytał.
— Odwróciło się ode mnie serce pana mego — rzekła. — A może i słusznie.
Następca gorzko roześmiał się.
— Więc już jesteś jego kochanką, czy dopiero masz nią zostać ty, święta dziewico?...
— Kochanką?... nigdy!... Ale mogę zostać żoną tego strasznego człowieka.
Ramzes zerwał się z siedzenia.
— Śpię?... — zawołał — czy Set rzucił na mnie przekleństwo?... Ty, kapłanka, która pilnujesz ognia przy ołtarzu Astoreth i pod grozą śmierci musisz być dziewicą, ty wychodzisz zamąż?... Zaprawdę, fenickie kłamstwo gorsze jest, aniżeli opowiadają o niem ludzie!...
— Posłuchaj mnie, panie — rzekła, ocierając łzy — i potęp, jeżeli zasłużyłam. Sargon chce mnie pojąć za żonę, za swoją pierwszą żonę. Według naszych ustaw, kapłanka, w bardzo wyjątkowych wypadkach, może zostać żoną, ale tylko mężczyzny, pochodzącego ze krwi królewskiej. Sargon zaś jest powinowatym króla Assara...
— I ty wyjdziesz za niego?
— Jeżeli najwyższa rada kapłanów tyryjskich rozkaże mi, cóż pocznę?... — odparła, znowu zalewając się łzami.
— A cóż tę radę może obchodzić Sargon? — spytał książę.
— Podobno obchodzi ją bardzo wiele — mówiła z we-