— Ale co to tam widać? — spytał po chwili, wskazując na ogromny pałac w ogrodzie.
— To są dobra książęce — odparł bóg. — Jest pałac, pięćset miar ziemi, stu niewolników i paręset sztuk bydła. Wielki to majątek, lecz jeżeli sądzisz, że podoła mu twoja mądrość...
Pisarz znowu upadł do nóg Amonowi, zalewając się łzami radości.
— O panie!... — wołał. — A gdzież jest taki szaleniec, który zamiast kubka piwa nie wolałby kadzi wina?
— Słowa twoje godne są mędrca, który rozwiązuje najtrudniejsze rachunki — rzekł Amon.
Wymówił wielkie słowa zaklęcia, i obaj z pisarzem znaleźli się w pałacu.
— Masz tu — mówił dobry bóg — salę jadalną, w niej złocone kanapy i krzesła, tudzież stoliki, wykładane różnokolorowem drzewem. Pod spodem jest kuchnia dla pięciu kucharzów, śpiżarnia, gdzie znajdziesz wszelkie mięsiwo, ryby i ciasta, wreszcie piwnica z najdoskonalszem winem. Masz tu sypialnię z ruchomym dachem, którym twoi niewolnicy będą chłodzili cię podczas snu. Zwracam twoją uwagę na łoże, które jest z cedrowego drzewa i opiera się na czterech lwich łapach, kunsztownie odlanych z bronzu. Masz tu szatnię, pełną lnianych i wełnianych szat; zaś w skrzyniach znajdziesz pierścienie, łańcuchy i branzolety...
— A to co jest?... — zapytał nagle pisarz, wskazując na figurę, okrytą welonem, haftowanym złotemi i purpurowemi nićmi.
— To jest właśnie, czego najbardziej strzec się powinieneś — odparł bóg. — Jeżeli tego dotkniesz, twój ogromny majątek przepadnie. A zaprawdę mówię ci, że niewiele jest podobnych dóbr w Egipcie. Muszę ci bowiem dodać, że w skarbcu leży dziesięć talentów złotem i drogiemi kamieniami.
— Władco mój!... — krzyknął pisarz. — Pozwól, ażeby
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.