Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

Ucałował ją, wymknął się z willi i zniknął w ciemnym ogrodzie.
Kama wyciągnęła za nim zaciśniętą pięść.
— Nikczemny pajacu!... — szepnęła — który zaledwie mógłbyś być u mnie śpiewającym niewolnikiem...