zechcesz mnie odwiedzić. Dlatego... proszę cię, abyś przyjął ode mnie ten mały dar...
To mówiąc, książę sięgnął za tunikę i wydobył łańcuch, wysadzony rubinami i szafirami.
Olbrzymi Sargon aż zapłakał, co wzruszyło księcia, lecz nie rozczuliło obojętności Istubara. Kapłan wiedział, że Sargon ma łzy, radość i gniew na każde zawołanie, jako poseł mądrego króla.
Namiestnik siedział jeszcze chwilę i pożegnał posła. Zaś wychodząc, pomyślał, że jednak Asyryjczycy, pomimo barbarzyństwa, nie są złymi ludźmi, skoro umieją odczuć wspaniałomyślność.
Sargon zaś był tak podniecony, że kazał natychmiast przynieść wina i pił, pił, od południa aż do wieczora.
Dobrze po zachodzie słońca, kapłan Istubar wyszedł na chwilę z komnaty Sargona i — niebawem wrócił, ale ukrytemi drzwiami. Za nim ukazali się dwaj ludzie w ciemnych płaszczach. Gdy zaś odsunęli z twarzy kaptury, Sargon poznał w jednym arcykapłana Mefresa, w drugim proroka Mentezufisa.
— Przynosimy ci, dostojny pełnomocniku, dobrą nowinę — rzekł Mefres.
— Obym mógł wam udzielić podobnej! — zawołał Sargon. — Siadajcie, święci i dostojni mężowie. A choć mam zaczerwienione oczy, mówcie do mnie, jakgdybym był zupełnie trzeźwy.... Bo ja i po pijanemu mam rozum, może nawet lepszy... Prawda, Istubarze?...
— Mówcie — poparł go Chaldejczyk.
— Dziś — zabrał głos Mentezufis — otrzymałem list od najdostojniejszego ministra Herhora. Pisze nam, że jego świątobliwość faraon (oby żył wiecznie!) oczekuje na wasze poselstwo w swym cudownym pałacu pod Memfisem i że jego świątobliwość (oby żył wiecznie!) jest dobrze usposobiony do zawarcia z wami traktatu.
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.