Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przed obliczem faraona — rzekł do niego książę — będziesz mojem sercem i ustami. A oto, co masz zrobić:
Gdy najdostojniejszy Herhor zapyta: co myślę o przyczynach nędzy Egiptu i skarbu? — odpowiedz ministrowi, ażeby zwrócił się do swego pomocnika Pentuera, a on objaśni moje poglądy w ten sam sposób, jak to uczynił w świątyni boskiej Hator.
Gdy Herhor zechce wiedzieć: jakie jest moje zdanie o traktacie z Asyrją? — odpowiedz, że moim obowiązkiem jest spełniać rozkazy naszego pana.
Tutmozis kiwał głową, na znak, że rozumie.
— Ale — ciągnął namiestnik — gdy staniesz przed obliczem mego ojca (oby żył wiecznie!) i przekonasz się, że was nikt nie podsłuchuje, upadnij mu do nóg w mem imieniu i powiedz:
Panie nasz, to mówi syn i sługa twój, nędzny Ramzes, któremu dałeś życie i — władzę.
Przyczyną klęsk Egiptu jest ubytek ziemi urodzajnej, którą zagarnęła pustynia i ubytek ludności, która mrze z pracy i niedostatku.
Ale wiedz, o panie nasz, że niemniejszą szkodę, niż mór i pustynia, wyrządzają skarbowi twemu — kapłani. Gdyż nietylko świątynie ich są wypełnione złotem i klejnotami, któremi możnaby wszystkie długi spłacić, ale jeszcze święci ojcowie i prorocy mają najlepsze folwarki, najdzielniejszych chłopów i robotników, a ziemi daleko więcej niż bóg-faraon.
To ci mówi syn i sługa twój, Ramzes, który przez cały czas podróży miał oczy ciągle otwarte jak ryba i uszy nastawione, jak u roztropnego osła.
Książę odpoczął, Tutmozis powtarzał sobie w pamięci jego słowa.
— Gdy zaś — mówił dalej namiestnik — jego świątobliwość spyta: jakie jest moje zdanie o Asyryjczykach? — padnij na twarz i odpowiedz: