Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/181

Ta strona została skorygowana.

noce u swojej Żydówki!... Za to, żem dla ciebie wyparła się bogów... ściągnęła na moją głowę przekleństwo... Za to, że nie mam godziny spokojnej, że zmarnowałam dla ciebie młodość, życie, nawet duszę, ty tak mi płacisz!...
Książę przyznał w sercu, że istotnie Kama wiele poświęciła dla niego i uczuł skruchę.
— Nie byłem i nie będę u Sary — odparł. — Ale co tobie szkodzi, że nieszczęśliwa kobieta odzyska wygody i będzie mogła wykarmić swoje dziecko?
Fenicjanka zatrzęsła się. Podniosła wgórę zaciśnięte pięści, włosy jej najeżyły się, a w oczach zapłonął brudny ogień nienawiści.
— Także mi odpowiadasz?... Żydówka jest nieszczęśliwą, boś ją wygnał z pałacu; a ja muszę być zadowolona, chociaż bogowie wygnali mnie ze wszystkich swoich świątyń... A dusza moja... dusza kapłanki, tonącej we łzach i obawie, czyliż nie znaczy więcej u ciebie, aniżeli ten żydowski pomiot, to dziecko, które... oby już nie żyło... oby go....
— Milcz!... — krzyknął książę, zamykając jej usta.
Cofnęła się wylękniona.
— Więc niewolno nawet skarżyć się na moją nędzę?... — spytała. — Lecz jeżeli aż tak dbasz o to dziecko, pocóż wykradłeś mnie ze świątyni, dlaczego obiecywałeś, że będę u ciebie pierwszą kobietą?...
Strzeż się — znowu podniosła głos — ażeby Egipt, poznawszy moją dolę, nie nazwał cię wiarołomcą!...
Książę kręcił głową i uśmiechał się. Wreszcie usiadł i rzekł:
— Zaiste, mój nauczyciel miał słuszność, ostrzegając mnie przed kobietami. Jesteście jak dojrzała brzoskwinia, w oczach człowieka, któremu język wysuszyło pragnienie... Lecz tylko napozór... Bo biada głupcowi, który ośmieli się rozgryźć ten piękny owoc: zamiast chłodzącej słodyczy, znajdzie gniazdo os, które poranią mu nietylko wargi, ale i serce.