Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/201

Ta strona została skorygowana.

lubię następcy od czasu, gdym odkrył jego złość i przewrotność. Ale niech Ozyrys będzie mi świadkiem, że młodzian ten jest urodzonym wodzem. Powiem wam rzecz niesłychaną: my nad granicą o trzy lub cztery dni wcześniej zgromadzimy siły, aniżeli można było przypuszczać. Libijczycy już przegrali wojnę, choć jeszcze nie usłyszeli świstu naszej strzały!...
— Tem niebezpieczniejszy dla nas taki faraon... — wtrącił Mefres, z zaciętością, cechującą starców.
Ku wieczorowi dnia 6-go Hator, książę Ramzes wykąpał się i oświadczył sztabowi, że jutro, na dwie godziny przed wschodem słońca, wyruszą.
— A teraz chcę się wyspać — zakończył.
Łatwiej jednak było chcieć, aniżeli spać.
W całem mieście roili się żołnierze, a przy pałacu następcy obozował pułk, który jadł, pił i śpiewał, ani myśląc o odpoczynku.
Książę odszedł do najodleglejszego pokoju, lecz i tu nie pozwolono mu się rozebrać. Co kilka minut przylatywał jakiś adjutant z nic nie znaczącym raportem, lub po rozkazy w sprawach, które mógł na miejscu rozstrzygnąć dowódca pułku. Przyprowadzono szpiegów, którzy nie przynosili żadnych nowych wiadomości; zgłaszali się wielcy panowie z małym pocztem ludzi, pragnąc księciu ofiarować usługi, jako ochotnicy. Dobijali się kupcy feniccy, pragnący wziąć dostawy dla wojska, lub dostawcy, którzy skarżyli się na wymagania jenerałów.
Nie brakło nawet wróżbitów i astrologów, którzy w ostatniej chwili przed wymarszem chcieli księciu stawić horoskopy, tudzież czarnoksiężników, mających do sprzedania niezawodne amulety przeciw pociskom.
Wszyscy ci ludzie poprostu wdzierali się do pokoju księcia: każdy z nich bowiem sądził, że w jego rękach spoczywa los wojny i że w podobnych okolicznościach znika wszelka etykieta.
Następca cierpliwie załatwiał interesantów. Ale, gdy za