się sznur, który utrzymywał ogień, i stopniowem upalaniem się znaczył godziny.
Książę zalecił czujność swemu oddziałowi i, wziąwszy Pentuera, wysunął się o kilkadziesiąt kroków naprzód.
— Pentuerze — odezwał się — od tej chwili mianuję cię moim doradcą, i na teraz, i wówczas, gdy spodoba się bogom oddać mi koronę Górnego i Dolnego Egiptu...
— Czemże zasłużyłem na tę łaskę?
— W oczach moich spełniłeś czyny, które świadczą o wielkiej twojej mądrości i potędze nad duchami. Nadto zaś byłeś gotów ocalić mi życie. Więc choć postanowiłeś ukrywać wiele rzeczy przede mną...
— Wybacz, dostojny panie — przerwał kapłan. — Zdrajców, gdy będą ci potrzebni, znajdziesz, za złoto i klejnoty, nawet między kapłanami. Ale ja nie chcę należeć do nich. Bo pomyśl: czy, zdradzając bogów, dawałbym ci pewność, że i z tobą tak nie postąpię?
Ramzes zamyślił się.
— Mądrze powiedziałeś — odparł. — Lecz dziwno mi, skąd ty, kapłan, masz dla mnie życzliwość w sercu? Rok temu, błogosławiłeś mnie, a dziś nie pozwoliłeś samemu jechać w pustynię i oddajesz mi wielkie usługi...
— Bo ostrzegli mnie bogowie, że ty, dostojny panie, gdy zechcesz, możesz wydobyć z nędzy i poniżenia nieszczęsny lud egipski.
— Cóż lud ciebie obchodzi?
— Z pośród niego wyszedłem...Mój ojciec i bracia po całych dniach czerpali wodę z Nilu i dostawali kije...
— W czemże ja mogę pomóc ludowi? — spytał następca.
Pentuer ożywił się.
— Lud twój — mówił wzruszony — za wiele pracuje, za duże płaci podatki, cierpi nędzę i prześladowania. Ciężką jest dola chłopa!...
„Robak pożarł połowę jego zbioru, nosorożec drugą; na
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/258
Ta strona została skorygowana.