Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/262

Ta strona została skorygowana.

raźnie rysowała się sylwetka sfinksa. Lwie ciało, ogromna głowa w czepcu egipskim i jakby ludzki profil.
— Uspokójcie się, barbarzyńcy — rzekł stary Libijczyk. — To przecie nie sfinks, tylko lew, i nic wam nie zrobi, gdyż zajęty jest jedzeniem.
— Zaprawdę, jest to lew! — potwierdził książę, zatrzymując się. — Ale jak on podobny do sfinksa...
— On też jest ojcem naszych sfinksów — wtrącił półgłosem kapłan. — Jego twarz przypomina rysy człowiecze, a jego grzywa perukę...
— Czy i nasz wielki sfinks, ten, który pod piramidami?...
— Na wiele wieków przed Menesem — mówił Pentuer — kiedy jeszcze nie było piramid, rosła w tem miejscu skała podobna do lwa leżącego, jakgdyby bogowie tym sposobem chcieli oznaczyć, gdzie zaczyna się pustynia.
Ówcześni święci kapłani kazali mistrzom dokładniej obrobić skałę i braki jej dopełnić zapomocą sztucznego muru. Mistrze zaś, częściej widując ludzi, aniżeli lwy, wyrzeźbili twarz ludzką, i tak urodził się pierwszy sfinks...
— Któremu oddajemy cześć boską... — uśmiechnął się książę.
— I słusznie — odparł kapłan. — Pierwsze bowiem zarysy tego dzieła zrobili bogowie, a ludzie wykończyli je także pod natchnieniem bogów. Nasz sfinks ogromem i tajemniczością przypomina pustynię, ma postać duchów błąkających się w pustyni i tak przeraża ludzi jak ona. Jest on zaprawdę synem bogów i ojcem trwogi...
— A swoją drogą wszystko ma ziemski początek — odparł książę. — Nil nie wypływa z nieba, ale z jakichś gór, leżących poza Etjopją. Piramidy, o których mówił mi Herhor, że są obrazem naszego państwa, są budowane na wzór skalistych szczytów. A i nasze świątynie z ich pylonami i obeliskami, z ich ciemnością i chłodem, czyliż nie przypominają pieczar i gór ciągnących się wzdłuż Nilu?... Ile razy na polowaniu za-