Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/038

Ta strona została skorygowana.

Może owe głosy duchów, rozlegające się wśród pomroki? Czy własną matkę, która przerażona, błaga go, ażeby nie rozpędzał kapłanów?...
Faraon wił się na swem łożu w poczuciu bezsilności. Nagle przyszła mu myśl: „Co mnie obchodzi nieprzyjaciel, który rozłazi się jak błoto w garści?... Niech sobie gadają w pustych salach, niech gniewają się na moją bezbożność...
Ja będę wydawał rozkazy, a kto ośmieli się nie spełnić ich, ten jest moim wrogiem i przeciw temu zwrócę policję, sąd i wojsko...“