Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/048

Ta strona została skorygowana.

wśród kapłanów i kapłanek wszczął się szmer, potem krzyk, klątwy — i nagle wszyscy rzucili się na Tyfona, wołając:
— Przeklęty duchu ciemności!... Który podniecasz wichry pustynne, burzysz morze, zaćmiewasz światło dzienne!... Obyś zapadł w otchłań, z której sam ojciec bogów nie potrafiłby cię uwolnić... Przeklęty!... przeklęty Set!... Niech imię twoje będzie postrachem i obrzydliwością!...
Tak przeklinając, wszyscy rzucili się na Tyfona z pięściami i kijami, a rudowłosy bożek począł uciekać i wkońcu wybiegł z sali.
Trzy nowe dźwięki śpiżowej blachy i — uroczystość skończyła się.
— No, dosyć! — zawołał najstarszy kapłan do gromady, która już naprawdę zaczęła się bić między sobą. — Ty, Izydo, możesz iść do miasta, a reszta do innych nieboszczyków, którzy czekają na nas... Nie zaniedbujcie zwyczajnych zmarłych, bo niewiadomo, jak nam za tego zapłacą...
— Z pewnością niewiele! — wtrącił balsamista. — Mówią, że w skarbie niema nic, a Fenicjanie grożą, że przestaną pożyczać, jeżeli nie otrzymają nowych praw...
— Bodaj śmierć wytępiła tych waszych Fenicjan!... Niezadługo człowiek będzie musiał żebrać u nich o placek jęczmienny, tak już wszystko zagarnęli...
— Ale jeżeli oni nie dadzą faraonowi pieniędzy, za pogrzeb nic nie dostaniemy...
Stopniowo rozmowy ucichły i obecni opuścili niebieską salę. Tylko przy jeziorku, gdzie mokły zwłoki faraona, została warta.
Cała ta uroczystość, odtwarzająca legendę o zabiciu Ozyrysa (słońce) przez Tyfona (bożek nocy i występku), służyła do tego, ażeby rozciąć i oczyścić zwłoki faraona, i tym sposobem przygotować je do właściwego balsamowania.
Przez 70 dni leżał nieboszczyk w wodzie, nasyconej sodą, zdaje się na pamiątkę, że zły Tyfon utopił ciało brata w So-