Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

ale malownicze skupienia; nawet on szykował się według linij prostych, linij równoległych, albo skupiał się w jeometryczne figury.
Palmy, tamaryndusy, cyprysy i mirty — byli to żołnierze, uszykowani szeregami lub kolumnami. Trawa — był to dywan strzyżony i ozdobiony malowidłami z kwiatów, nie byle jakiej barwy, ale tej, która było potrzebna. Lud, zgóry przypatrując się gazonom świątyń, widział na nich kwitnące obrazy bogów lub świętych zwierząt; mędrzec znajdował aforyzmy, wypisane hieroglifami.
Środkową część ogrodów zajmował prostokąt na dziewięćset metrów długi a trzysta szeroki. Prostokąt ten był zamknięty niezbyt wysokim murem, który posiadał jedną bramę widoczną i kilkanaście ukrytych furtek. Przez tę bramę lud pobożny wchodził na dziedziniec, otaczający przybytek Ozyrysa, wyłożony kamienną posadzką. Dopiero na środku dziedzińca stała świątynia: gmach prostokątny, o czterystu pięćdziesięciu krokach długości i stu pięćdziesięciu szerokości.
Od bramy ludowej do świątyni prowadziła aleja sfinksów ze lwiemi ciałami i ludzkiemi głowami. Stały one w dwu szeregach, po dziesięciu w każdym i patrzyły sobie w oczy. Między niemi przechodzić mogli tylko najwyżsi dostojnicy.
W końcu alei sfinksów, ciągle naprzeciw bramy ludowej, wznosiły się dwa obeliski, czyli cienkie a wysokie kolumny czworoboczne z granitu, na których wypisano historję faraona Seti.
Dopiero za obeliskami wznosiła się potężna brama świątyni, mająca z obu boków olbrzymie gmachy w kształcie piramid ściętych, zwanych pylonami. Były to jakby dwie wieże barczyste, na których ścianach znajdowały się malowidła, przedstawiające zwycięstwa Setiego albo ofiary, jakie składał bogom.
Tej bramy już nie wolno było przekraczać chłopom, tylko bogatemu mieszczaństwu i klasom uprzywilejowanym. Przez