Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

— Znamy — mówił kapłan — budowę sklepienia niebieskiego i ruchy gwiazd...
— Cóż z tego przyjdzie komu?...
— Niemałe usługi oddaliśmy Egiptowi. My wskazujemy główne kierunki, według których wznoszą się budowle i kopią kanały. Bez pomocy naszej nauki okręty, pływające po morzu, nie mogłyby oddalać się od brzegów. My wreszcie układamy kalendarz i obrachowujemy przyszłe zjawiska na niebie. Ot i teraz niedługo będziemy mieli zaćmienie...
Ale Ramzes już go nie słuchał; odwrócił się i wyszedł.
„Jak można — myślał faraon — budować świątynie dla tak dziecinnej zabawki i jeszcze rezultaty jej ryć na złotych tablicach?... Święci mężowie już nie wiedzą, czego się chwytać z próżniactwa!...“
Krótko zabawiwszy w Tan-ta-ren, władca przeprawił się na drugą stronę Nilu, do miasta Kaneh.
Tam nie było sławnych świątyń, okadzanych krokodylów i złotych tablic z gwiazdami. Natomiast kwitnęło garncarstwo i handel. Stamtąd szły dwa trakty do portów morza Czerwonego: Koseir i Berenice, tudzież gościniec do gór porfirowych, skąd przywożono posągi i wielkie bryły budulca.
Kaneh roiło się też Fenicjanami, którzy z ogromnym zapałem przyjęli władcę i ofiarowali mu rozmaitych kosztowności za dziesięć talentów.
Mimo to, faraon ledwie jeden dzień zabawił w Kaneh; dano mu bowiem z Tebów znać, że czcigodna mumja Ramzesa XII-go już znajduje się w pałacu Luksor i czeka na pogrzeb.
W owej epoce Teby były miastem ogromnem i zajmowały około dwunastu kilometrów kwadratowych powierzchni. Posiadały one największą w Egipcie świątynię Amona, tudzież mnóstwo gmachów publicznych i prywatnych. Główne ulice były szerokie, proste i wyłożone kamiennemi płytami, brzegi Nilu obulwarowane, domy cztero- i pięcio-piętrowe.
Ponieważ każda świątynia i pałac miały ogromną bramę