W olbrzymiej bramie czekał na faraona dostojny Herhor, arcykapłan tej świątyni. Otoczony całym sztabem kapłanów, Herhor powitał władcę prawie dumnie, a paląc przed nim kadzidło, nie patrzył na niego. Potem przez dziedziniec zaprowadził faraona do hipostylu i wydał rozkaz wpuszczenia deputacji w obręb świątyniowego muru.
Na środku hipostylu stała łódź z mumją zmarłego władcy, a po obu jej stronach, naprzeciw siebie — dwa jednakowo wysokie trony. Na jednym zasiadł Ramzes XIII-ty, otoczony przez jenerałów i nomarchów, na drugim — Herhor, otoczony przez kapłanów. Poczem arcykapłan Mefres podał Herhorowi infułę Amenhotepa, a młody faraon po raz drugi na głowie Herhora zobaczył złotego węża, symbol władzy królewskiej.
Ramzes pobladł z gniewu i pomyślał:
„Obym nie potrzebował zdjąć ci ureusza razem z twoją głową!...“
Ale milczał, wiedząc, że w tej największej świątyni egipskiej Herhor jest panem równym bogom i mocarzem, bodaj czy nie wyższym od samego faraona.
Przez ten czas, gdy lud napełniał dziedziniec, a za purpurową zasłoną, oddzielającą od śmiertelnych resztę świątyni, odezwały się arfy i ciche śpiewy, Ramzes przypatrywał się sali. Cały las potężnych kolumn, od góry do dołu okrytych malowidłami, tajemnicze oświetlenie, sufit, zawieszony gdzieś pod niebem, przytłaczające wywarło na nim wrażenie.
„Co to znaczy — myślał — wygrać bitwę nad Sodowemi jeziorami?... Zbudować taki gmach, to jest dzieło!... A przecież oni go wznieśli...“
W tej chwili odczuł potęgę kapłańskiego stanu. Czyliż on, jego wojsko, a nawet cały lud potrafiłby obalić tę świątynię?... A jeżeli trudno poradzić sobie z gmachem, czy będzie łatwiej uporać się z jego budowniczymi?...
Z przykrych medytacyj wyrwał go głos arcykapłana Mefresa.
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/132
Ta strona została skorygowana.