ciążony pracą, tu i ówdzie wybuchają bunty. Co mówię: tu i ówdzie?... Od pewnego czasu, jak długi i szeroki Egipt, dzięki tajemniczym burzycielom, słyszymy okrzyk:
„Dajcie nam co sześć dni odpoczynek!... Nie bijcie nas bez sądu!... Darujcie nam po zagonie ziemi na własność!...“
Jest to zapowiedź ruiny naszego państwa, przeciw której trzeba znaleźć ratunek. Ratunek zaś jest tylko w religji, która uczy nas, że lud powinien pracować, mężowie święci, jako znający wolę bogów, powinni mu wskazywać pracę, a faraon i jego dostojnicy winni czuwać, ażeby praca była rzetelnie spełniana.
Tego nas uczy religja; według tych zasad rządził państwem równy bogom Ozyrys-Ramzes XII-ty. My zaś, arcykapłani, uznając jego pobożność, ten napis wyryjemy mu na grobie i w świątyniach:
„Horus wół, Apis silny, który połączył korony królestwa, krogulec złoty, rządzący szablą, zwycięzca dziewięciu narodów, król Wyższego i Niższego Egiptu, władca dwu światów, syn słońca, Amen-mer-Ramessu, ukochany przez Amon-Ra, pan i władca Tebaidy, syn Amon-Ra, przybrany za syna przez Horusa, a spłodzony przez Hormacha, król Egiptu, władca Fenicji, panujący nad dziewięcioma narodami.“[1]
Gdy wniosek ten zebrani zatwierdzili okrzykiem, wybiegły z poza zasłony tancerki i wykonały przed sarkofagiem święty taniec, a kapłani zapalili kadzidła. Poczem zdjęto mumję z łodzi i wniesiono do sanktuarjum Amona, dokąd Ramzes XIII-ty już nie miał prawa wchodzić.
Niebawem nabożeństwo skończyło się i zebrani opuścili świątynię.
Wracając do pałacu Luksor, młody faraon był tak pogrążony w myślach, że prawie nie dostrzegał niezmiernego tłumu i nie słyszał jego okrzyków.
„Nie mogę oszukiwać własnego serca — mówił do siebie
- ↑ Nagrobek autentyczny.