Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/157

Ta strona została skorygowana.

od kilkunastu lat nie mam większej władzy, aniżeli faraonowie?... Albo czy dziś, ja, wypędzony minister wojny, nie robię w państwie tego, co uważam za potrzebne?...
Ci sami arcykapłani, skarbnicy, sędziowie, nomarchowie, a nawet jenerałowie, którzy mnie teraz unikają, muszą przecie spełniać każdy tajemny rozkaz najwyższej rady, opatrzony moją pieczęcią. Czy jest w Egipcie człowiek, któryby takich zleceń nie spełnił?... Czy ty sam ośmieliłbyś się im opierać?...
Pentuer zwiesił głowę. Jeżeli pomimo śmierci Ramzesa XII-go utrzymała się najwyższa, tajna rada kapłańska, to Ramzes XIII-ty albo musi jej ulec, albo stoczyć z nią walkę na życie i śmierć.
Faraon miał za sobą cały naród, całe wojsko, wielu kapłanów i większość cywilnych dostojników. Rada mogła rachować ledwie na parę tysięcy stronników, na swoje skarby i niesłychanie mądrą organizację. Siły najzupełniej nierówne, ale wynik walki bardzo wątpliwy.
— Więc wy postanowiliście zgubić faraona!... — szepnął Pentuer.
— Wcale nie. Chcemy tylko uratować państwo.
— W takim razie cóż powinien robić Ramzes XIII-ty?...
— Co on zrobi?... nie wiem — odparł Herhor. — Ale wiem, co robił jego ojciec.
Ramzes XII-ty również zaczął rządy od nieuctwa i samowoli; lecz gdy zabrakło mu pieniędzy, a najgorliwsi stronnicy poczęli go lekceważyć, zwrócił się do bogów. Otoczył się kapłanami, uczył się od nich, ba! nawet ożenił się z córką arcykapłana Amenhotepa... I po kilkunastu latach doszedł do tego, że sam został arcykapłanem nietylko pobożnym, ale nawet bardzo uczonym.
— A jeżeli faraon nie usłucha tej rady? — spytał Pentuer.
— To obejdziemy się bez niego — rzekł Herhor.
Po chwili zaś ciągnął dalej:
— Posłuchaj mnie, Pentuerze. Ja wiem, nietylko co robi,