nastu mil egipskich.[1] Otóż kula ziemska jest tak ogromna, że nasze wojska obeszłyby ją dokoła w ciągu pięciu lat...
— Bogowie!... — rzekł Pentuer. — Czy nie lękasz się, ojcze, myśleć o podobnych rzeczach?...
Menes wzruszył ramionami.
— Mierzyć wielkość, cóż w tem strasznego? — odparł. — Mierzyć wielkość piramidy, czy ziemi, wszystko jedno. Robiłem trudniejsze rzeczy, bo wymierzyłem odległość naszej świątyni od pałacu faraona, nie przechodząc przez Nil...
— Strach!... — szepnął Pentuer.
— Co za strach?... — Odkryłem ja rzecz, której naprawdę będziecie się lękali... Ale o tem nie mów nikomu. Wiesz, w miesiącu Paofi (lipiec, sierpień) będziemy mieli zaćmienie słońca... w dzień zrobi się noc... I niech umrę śmiercią głodową, jeżeli chybiłem w rachunku, bodaj o dwudziestą część godziny...
Pentuer dotknął amuletu, który miał na piersiach i odmówił modlitwę. Potem rzekł:
— Czytałem w świętych księgach, że już nieraz, ku strapieniu ludzi, robiła się noc w południe. Ale co to jest? nie rozumiem.
— Widzisz piramidy? — spytał nagle Menes, wskazując ku pustyni.
— Widzę.
— A teraz postaw rękę przed oczyma... Widzisz piramidy?... Nie widzisz. Otóż zaćmienie słońca jest tem samem: między słońcem a nami staje księżyc, zasłania ojca światła i robi noc...
— I to się stanie u nas? — spytał Pentuer.
— W miesiącu Paofi. Pisałem o tem do faraona, myśląc, że wzamian złoży jaką ofiarę dla naszej zaniedbanej świątyni. Ale on, odczytawszy list, wyśmiał mnie i kazał memu posłańcowi zanieść tę nowinę do Herhora...
- ↑ Trzy mile jeograficzne.