Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/174

Ta strona została skorygowana.

ludzkiem okiem, jakby odcięci od świata. W spokojnym tym zakątku tak rzadko pokazywali się ludzie, że nawet ptaki nie uciekały przed nimi.
Gdy nowożeńcy i goście znaleźli się w nowem mieszkaniu, nastąpiła ceremonja ślubu ostateczna.
Tutmozis ujął za rękę Hebron i podprowadził ją do ognia płonącego przed posągiem Izydy. Wtedy Mefres wylał na głowę panny łyżkę świętej wody, Hebron dotknęła ręką ognia, a Tutmozis podzielił się z nią kawałkiem chleba i na palec włożył jej swój pierścień na znak, że od tej pory zostaje panią majątku, sług, trzód i niewolników pana młodego.
Przez ten czas kapłani śpiewali hymny weselne i obnieśli posąg boskiej Izydy po całym domu. Kapłanki zaś wykonały święte tańce.
Dzień ten zakończył się widowiskami i wielką ucztą, podczas której wszyscy spostrzegli, że Hebron ciągle towarzyszyła faraonowi, a Tutmozis trzymał się od niej zdaleka i tylko częstował gości.
Gdy wzeszły gwiazdy, święty Herhor opuścił ucztę, a wkrótce po nim wymknęło się kilku najwyższych dostojników. Zaś około północy w podziemiach świątyni Amona zebrały się następujące czcigodne osoby: arcykapłani Herhor, Mefres i Mentezufis, najwyższy sędzia Tebów, tudzież naczelnicy nomesów Abs, Horti i Emsuch.
Mentezufis obejrzał grube kolumny, zamknął drzwi, pogasił światła, i została w niskiej komnacie tylko jedna lampa, płonąca przed posążkiem Horusa. Dostojnicy zasiedli na trzech kamiennych ławach, a nomarcha Absu rzekł:
— Gdyby mi kazano określić charakter jego świątobliwości Ramzesa XIII-go, zaiste! nie potrafiłbym tego uczynić...
— Warjat! — wtrącił Mefres.
— Czy warjat, nie wiem — odparł Herhor. — W każdym razie człowiek bardzo niebezpieczny. Asyrją już dwa razy