siąt trzy kamyki za nami, a osiem za nimi!... Znaczy to, że gdy oni mogą liczyć na jeden korpus, ja na dziesięć...
Nie oddawajcie się złudzeniom — ciągnął faraon. — Między mną i arcykapłanami już zaczęła się wojna. Oni są fortecą, którą wezwaliśmy do poddania się. Odmówili, więc musimy przypuścić szturm.
— Żyj wiecznie!... — zawołał Tutmozis i Kalipos.
— Rozkazuj, panie — rzekł wielki pisarz.
— A oto moja wola — mówił Ramzes.
Ty, skarbniku, rozdasz sto talentów między policję, oficerów robotniczych i sołtysów w nomesach: Seft, Neha-chent, Neha-pechu, Sebt-Het, Aa, Ament, Ka... W tych samych miejscach wydasz szynkarzom i oberżystom jęczmień, pszenicę i wino, jakie jest pod ręką, ażeby pospólstwo miało darmo żywność i jadło. Uczynisz to natychmiast, aby do 20-go Paofi zapasy były, gdzie potrzeba.
Skarbnik schylił się do ziemi.
— Ty, pisarzu, napisz i każ jutro ogłosić na ulicach stolic nomesów, że barbarzyńcy z pustyni zachodniej wielkiemi siłami chcą napaść boską prowincję Fayum...
Ty, Kaliposie, wyślesz cztery greckie pułki na południe. Dwa staną pod Labiryntem, dwa posuną się aż do Hanes. Gdyby milicja kapłańska szła od Tebów, odepchniecie ją i nie dopuścicie do Fayumu. A gdy lud, oburzony na kapłanów, zagrozi Labiryntowi, twoi Grecy niech go zajmą...
— A gdyby dozorcy zamku oparli się?... — wtrącił Kalipos.
— Byłby to bunt — odrzekł faraon i mówił dalej:
A ty, Tutmozisie, wyślesz trzy pułki do Memfisu i ustawisz je wpobliżu świątyń: Ptali, Izydy i Horusa. Gdy wzburzony lud zechce je szturmować, pułkownicy otworzą sobie bramy, nie dopuszczą pospólstwa do miejsc świętych i zabezpieczą osoby arcykapłanów od zniewagi.
I w Labiryncie, i w memfijskich świątyniach znajdą się
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/198
Ta strona została skorygowana.