Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

snych domysłów. Zdawało się, że i faraon i jego zaufani radzi są z każdej minuty, jaka upłynęła im bez wiadomości stamtąd.
Tymczasem królowa Nikotris, usiadłszy obok pana, szeptała mu:
— Pozwól mi działać, Ramzesie... Kobiety naszemu państwu niejedną oddały usługę... Tylko przypomnij sobie królowę Nikotris za szóstej dynastji, albo Makarę, która stworzyła flotę na Morzu Czerwonem!... Naszej płci nie brak ani rozumu, ani energji, więc pozwól mi działać... Jeżeli świątynia Ptah nie została zdobyta, a kapłani skrzywdzeni, pogodzę cię z Herhorem. Pojmiesz za żonę jego córkę, i panowanie twoje będzie pełne chwały... Pamiętaj, że twój dziad, święty Amenhotep był również arcykapłanem i namiestnikiem faraona, i że ty sam, kto wie, czy panowałbyś dzisiaj, gdyby święty stan kapłański nie pragnął mieć własnej krwi na tronie... Także wywdzięczasz się im za władzę?...
Faraon słuchał jej, ale wciąż myślał, że jednak mądrość kapłanów jest ogromną siłą, a walka z nimi trudna!...
Dopiero o trzeciej zjawił się pierwszy goniec z Memfisu, adjutant pułku, który stał pod świątynią. Powiedział on faraonowi, że świątyni nie zdobyto z powodu gniewu bogów; że lud uciekł, kapłani triumfują, a nawet w wojsku powstał nieporządek podczas tej strasznej, choć krótkiej nocy.
Potem zaś, wziąwszy nabok Tutmozisa, adjutant oświadczył mu bez ogródki, że wojsko jest zdemoralizowane, że skutkiem ucieczki w popłochu ma tylu rannych i zabitych, jak po bitwie.
— Cóż się teraz dzieje z wojskiem?... — zapytał struchlały Tutmozis.
— Naturalnie — odparł adjutant — że udało się nam zgromadzić i uszykować żołnierzy. Ale o użyciu ich przeciw świątyniom nawet mowy być nie może... szczególniej teraz, gdy kapłani zajęli się opatrywaniem rannych... Teraz żołnierz na widok ogolonego łba i panterczej skóry gotów padać na ziemię