nie było nigdy. Nikt nie przychodzi stamtąd, ktoby nam powiedział, jak się miewają, i serca nasze ucieszył. I tak będzie, dopóki sami nie zbliżycie się do miejsca, gdzie oni poszli.“
— Widziałeś ty kiedy spokojne morze?... — odezwał się Menes do Pentuera. — Prawda, jakie ono nudne, niby obraz snu, w którym się nic nie śni? Dopiero gdy wicher zaorze gładką powierzchnię, gdy jedna fala spada w otchłań a druga podnosi się, gdy na powierzchni zagrają światła, a z głębi odezwą się groźne lub jękliwe głosy, wówczas morze robi się pięknem.
Tak samo z rzeką. Dopóki płynie ciągle w jednym kierunku, wygląda martwo; lecz gdy skręca się na lewo i na prawo, nabiera wdzięku. I tak samo z górami: jednostajna wyniosłość jest nudna, ale nierówne szczyty i głębokie wąwozy są piękne...
„Połóż mirrę na głowę twoją, ustrój się w cienkie płótna i namaść się boskiemi darami — śpiewał kapłan. — Ubierz się pięknie jak możesz i nie pozwalaj upadać sercu twemu. Żyj dla rozkoszy, dopóki jesteś na ziemi, i nie zasmucaj serca, zanim przyjdzie dla ciebie dzień żalów.“
— Tak samo z życiem ludzkiem — ciągnął Menes. — Rozkosze są niby fale i szczyty gór, cierpienia — niby głębie i wąwozy, i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z podziwem.
„Ale ten, którego serce już nie bije — śpiewał kapłan — nie słyszy żalów i nie smuci się cudzą żałobą. Więc z rozjaśnionem obliczem święć dni wesołe i pomnażaj ich liczbę...“
— Słyszysz? — zapytał Pentuer, wskazując w kierunku wsi. — Ten, którego serce już nie bije, nietylko nie smuci się cudzą żałobą, ale nawet nie cieszy się własnem życiem, choćby było najpiękniej wyrzeźbione... Nacóż więc te rzeźbienia, za które płaci się bólem i krwawemi łzami?...
Noc zapadała. Menes owinął się w opończę i odparł:
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/273
Ta strona została skorygowana.