Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ I

W KTÓRYM CZYTELNIK, NIE MOGĄC ZAZNAJOMIĆ SIĘ Z PAWEŁKIEM,
TRAFIA NA WĄTEK INTERESUJĄCYCH PRZYGÓD BABUNI.


Czy biorąc rzeczy ze stanowiska filozoficznego, mogę powiedzieć, że Pawełek służy u mnie?
Ależ tak jest, służy!... i to od lat trzech i siedmiu miesięcy. Upewnia mnie o tem naprzód księga wypłat, z której pokazuje się, że osoba tego nazwiska czternasty raz już zkolei pobrała kwartalną pensją w ilości rs. 3 kop. 25; dowodzi tego, powtóre, księga podarunków, gdzie wyraźnie zapisano, że taki to a taki Pawełek w uznaniu zasług, różnemi czasy otrzymał ode mnie: cztery pary spodni, jeden żakiet, jeden watowany surdut, jedną burkę i dwie czapki; przekonywa mnie o tem wreszcie księga szkód i upomnień, z której widać, że Pawełek, w ciągu swej wiernej, trzeźwej i punktualnej służby stłukł dwadzieścia trzy talerze, pięćdziesiąt osiem szklanek, cztery wazy i sześć półmisków, że zgubił siedem nożów, dwie łyżki i cztery widelce, okulawił konia, rozwalił piec w kuchni i że za wykroczenia przeciw moralności publicznej otrzymał dwa razy po trzydzieści plag w prywatnym lokalu reprezentanta miejscowej władzy gminnej.
Pobyt więc Pawełka w domu moim jest dla mnie faktem tak pewnym, jak zwycięstwa Aleksandra Macedońskiego w Azji i Afryce, jak istnienie wapna w kościach a wodoru na słońcu. Ze smutkiem jednak wyznać muszę, że wszystko