uroczystym. — Nie dziwię się, że pan pragniesz mnie pocieszyć, jako człowiek miłujący dobro ogólne. Lecz wierz mi, że są jednostki, nad któremi ciąży jakaś straszliwa fatalność, nad któremi, że tak powiem, los znęca się i pastwi, niby okrutny tyran nad bezbronnym nieprzyjacielem. W tej chwili widzisz pan przed sobą jedną z ofiar tajemnych a wrogich ludzkości potęg; — aby zaś pana przekonać o tem, opowiem ci historją moich literackich pomysłów.
Teraz — nie ulegało już wątpliwości, że utalentowany Hiacynt robi mię powiernikiem swoich interesujących cierpień. Milcząc, wyjąłem bawełnę z uszu, pedadog zaś, owinąwszy się w podartą kołdrę, zaczął:
— Słuchaj, pan!...
Naturalnie, żem słuchał.
— Będąc w klasie czwartej, napisałem artykuł o zamieszkalności planet i posłałem go do Warszawy. Nie jestem zarozumiałym, wyznać jednak muszę, że nawet dziś śmiało na tej pracy położyłbym swoje nazwisko. Krytycy jednak czy też wydawcy odrzucili ją, a w parę lat później wyszła książka Flammariona, w której słowo w słowo znajdowało się to samo, co u mnie!... Powiedz, pułkowniku, czy godziło się pozwolić, aby nas cudzoziemiec tak haniebnie w kąt zapędził?
— Naturalnie, że nie godziło się — odparłem, głęboko przekonany, że jakiś tam Flammarion bardzo wiele skorzystać musiał z gruntownej pracy mego młodego i genjalnego przyjaciela.
— W klasie szóstej napisałem pierwszy traktat o emancypacji kobiet, który mi zarzucono w redakcji. Tego samego roku dowiedziałem się z gazet, że cała Europa zajmuje się tylko emancypacją... Oto drugie nieszczęście dla mnie, druga klęska dla naszej literatury!...
Ani na chwilę nie wątpiłem, że między zagubieniem cennej pracy literata i podniesieniem kwestji usamowolnienia kobiet zachodzi bardzo ścisły związek.
Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.