bardzo ładny młodzieniec: takie oczy, takie wąsiki, taką figurę, taką płeć białą i różową widziałem tylko raz w życiu, skoncentrowane w osobie dwunastorublowej lalki.
Interesujący ten mężczyzna miał w rękach ogromne niebieskie pudło, co jest mniej dziwne; dziwniejszem było to, że wszedł do numeru majorowej i że, po kilkunastu sekundach, drzwi zamknęły się za nim... na klucz!...
Gdybym był śpiewakiem włoskim, a majorowa o sześćdziesiąt lat młodszą, niezawodnie zażądałbym osełki do naostrzenia mego puginału. Ale w obecnych okolicznościach, zamiast zazdrości, uczułem gwałtowną senność i, nie robiąc hałasu, wszedłem do swojej stancyjki, aby tam, upadłszy na twardy hotelowy materac, stać się mimowolnym świadkiem następującej rozmowy:
— Więc pan przyniósł te... te? — mówiła majorowa.
— Tak jest, pani — odpowiedział młody człowiek. — Mam ze sobą koafiury blond, szatyn, zupełnie czarne...
Słowom tym towarzyszył szmer, środkujący między ukłonem a wycieraniem butów o podłogę.
— Ciekawam, jaki kolor byłby dla mnie najlepszy?
— Płeć pani jest tak... tak szczęśliwa, że każdy kolor pasowałby wybornie. Najlepiej jednak wydadzą się włosy czarne.
— Acha! — pomyślałem — więc dziś wieczór zobaczymy kochaną majorowę w czarnej peruce...
— Możebyśmy przymierzyli — odzywa się majorowa. — Ja, widzi pan, straciłam włosy po tyfusie i... i...
Nie słyszałem nigdy, aby zacna moja przyjaciółka przechodziła tyfus, z tem wszystkiem jednak nie czułem się obowiązanym do sprostowania tego rodzaju pomyłek.
— Najmłodsze osoby po tyfusie tracą włosy — objaśnił elegancki subjekt. — Może pani raczy usiąść naprzeciw lustra.
Usłyszałem łoskot przesuwanego krzesła.
— Poco pan brzytwy przyniósł? — zapytała niespokojnie dama.
Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/095
Ta strona została uwierzytelniona.