Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

zakratowanem oknem, gdzie czasami stał garnczek masła, albo wisiały zwłoki zająca.
Lecz im mniej wychodził, tem częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę. Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory, po których błąkałby się, przypominając sobie młode czasy. Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów, więc postanowił, natychmiast po powrocie Wokulskiego, wyjechać gdzieś na całe lato.
— Choć raz przed śmiercią, ale na kilka miesięcy — mówił kolegom, którzy, niewiadomo dlaczego, uśmiechali się z tych projektów.
Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi, utopiony w wartkim, ale ciasnym wirze sklepowych interesów, czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli. A ponieważ jednym nie ufał, inni go nie chcieli słuchać, a Wokulskiego nie było, więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik.





III.
Pamiętnik starego subjekta.

...„Ze smutkiem od kilku lat uważam, że na świecie jest coraz mniej dobrych subjektów i rozumnych polityków, bo wszyscy stosują się do