dliwość dopóty będzie władać światem, dopóki nowy Napoleon nie urośnie.
W parę miesięcy po śmierci ojca, p. Raczek i p. Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę: co ze mną począć? P. Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika; ciotka zalecała rzemiosło, a p. Raczek zieleniarstwo. Lecz gdy zapytano mnie: do czego mam ochotę? odpowiedziałem, że do sklepu.
— Kto wie, czy to nie będzie najlepsze — zauważył p. Raczek. — A do jakiegożbyś chciał kupca?
— Do tego na Podwalu, co ma we drzwiach pałasz, a w oknie kozaka.
— Wiem — wtrąciła ciotka. — On chce do Mincla.
— Można spróbować? — rzekł p. Domański. — Wszyscy przecież znamy Mincla.
P. Raczek na znak zgody, plunął aż w komin.
— Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie, kiedy brata nie stało... O! nieszczęśliwa ja sierota!...
— Wielka rzecz! — odezwał się p. Raczek — Wyjdź jejmość zamąż, to nie będziesz sierotą.
— A gdzież ja znajdę takiego głupiego, coby mnie wziął?
— Phi! może i jabym się ożenił z jejmością, bo niema mnie kto smarować — mruknął p. Ra-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.