z galanteryą i mydłem przeniósł się na Krakowskie, do lokalu, który zajmujemy obecnie. W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer, ona zaś (niech spoczywa w spokoju) zostawszy wdową, oddała rękę swoję Stasiowi Wokulskiemu, który tym sposobem odziedziczył interes, prowadzony przez dwa pokolenia Minclów.
Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas; kiedy w r. 1853 wróciłem z zagranicy, zastałem ją w najlepszem zdrowiu. Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła:
— Gut Morgen meine Kinder! Kaffee ist schon fertig...
Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się, dopóki wreszcie nie umilknął na wieki.
Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem swoich praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu; jego matka lub żona były gospodyniami, a wszyscy członkowie rodziny pracownikami. Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu, najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to, ażeby jego dzieci nie zostały kupcami. Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim, który ma szersze zamiary, tylko myślę w ogólności, że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi, jeżeli chce mieć porządnych.
Słychać, że Andrassy zażądał 60 milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki. Więc i Austrya zbroi się, a Staś tymczasem pisze mi, że —
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/052
Ta strona została uwierzytelniona.