— Dlaczegożeś nie wracał?
— A cóżby mi dał powrót?... Zresztą — nie mogłem.
— Nie mogłeś? — powtórzył Ignacy.
— Nie mogłem... i basta! Nie miałem poco wracać — odparł niecierpliwie Wokulski. — Umrzeć, tu czy tam, wszystko jedno... Daj mi wina — zakończył nagle, wyciągając rękę.
Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę.
— Daj spokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony...
— Dlatego chcę pić...
— Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy. — Zawiele mówisz... może więcej, aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem.
Wokulski cofnął się. Zastanowił się i odparł potrząsając głową.
— Mylisz się.
— Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem. — Ty nie jeździłeś tam wyłącznie dla zrobienia pieniędzy...
— Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle.
— Bo i naco trzysta tysięcy rubli tobie, któremu wystarczało tysiąc na rok?...
— To prawda.
Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha.
— Jeszcze ci powiem, że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/066
Ta strona została uwierzytelniona.