w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy, ale zwykłą a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu. A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt.
— Zapoznam się z nią i wprost zapytam: czy ty jesteś tem, na co przez całe życie czekałem?... Jeżeli nie jesteś, odejdę bez pretensyi i żalu...
W chwilę później spostrzegał, że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie. Kwestyą więc: czem jest, a czem nie jest? odłożył na bok, a postanowił, bądź co bądź, zapoznać się z panną Izabelą.
Wtedy przekonał się, że między jego znajomymi, niema człowieka, który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich. Co gorsze: — pan Łęcki i panna byli klijentami jego sklepu, lecz taki stosunek zamiast ułatwić, utrudniał raczej znajomość.
Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą. Ażeby mógł, nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią, należało:
Nie być kupcem, albo być bardzo bogatym kupcem.
Być conajmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych.
Nadewszystko zaś mieć dużo pieniędzy.
Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną.
W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy, którą, jego wyjazd do Bułgaryi o tyle przyspieszył, że już w grudniu miał dyplom. Z ma-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.