niny, a coś ci z tego pomoże, nawet na — nosaciznę.
Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza, ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej, germańskiej i semickiej i, przy pomocy mikroskopu, mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów.
— A, jesteś?... — rzekł do Wokulskiego, odwracając głowę. — Nałóż sobie fajkę, jeżeli chcesz i kładź się na kanapie, jeżeli się zmieścisz.
Gość zapalił fajkę i położył się, jak mu kazano, doktor robił swoje. Przez pewien czas obaj milczeli, wreszcie odezwał się Wokulski.
— Powiedz mi: czy medycyna zna taki stan umysłu, w którym człowiekowi wydaje się, że jego rozproszone dotychczas wiadomości i... uczucia, złączyły się jakby w jeden organizm?
— Owszem. Przy ciągłej pracy umysłowej i dobrem odżywianiu, mogą wytworzyć się w mózgu nowe komórki, albo — skojarzyć się między sobą dawne. No i wówczas z rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy, tworzy się jedna całość.
— A co znaczy taki stan umysłu; w którym człowiek obojętnieje dla śmierci, ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznem?...
— Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktor — jest cechą umysłów dojrzałych, a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.