wał mnie. Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia!... Ja zapłaciłem za drzwi zepsute, a kolega odziedziczył moję praktykę, ogłosiwszy żem waryat...
Znowu wrócił do włosów i mikroskopu.
— A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości? — spytał Wokulski.
— Ten, że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktor.
Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans, potem podniósł się, postawił w kącie fajkę i, schyliwszy się nad doktorem, ucałował go.
— Bywaj zdrów, Michale.
Doktor zerwał się od stołu.
— No?...
— Wyjeżdżam do Bułgaryi.
— Po co?
— Zostanę wojskowym dostawcą. Muszę zrobić duży majątek!... — odparł Wokulski.
— Albo?...
— Albo... nie wrócę.
Doktor popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę.
— Sit tibi terra laevis — rzekł spokojnie. Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty.
Już Wokulski był na schodach, gdy doktor wybiegł za nim i zawołał, wychylając się przez poręcz:
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.