Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

„Boże! — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z temi pieniędzmi.
Hrabina odłożyła książkę.
— Witam cię, panie Wokulski — rzekła. — Wiesz, myślałam, że już nie przyjdziesz i powiem ci, że nawet było mi trochę przykro.
„Mówiłam cioci, że przyjdzie i do tego z workiem złota“ — odezwała się po angielsku panna Izabela.
Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot. Zlękła się słów siostrzenicy, przypuszczając, że Wokulski rozumie po angielsku.
— Proszę cię, panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę, bo delegowany nas opuścił. Pozwolisz, że ułożę twoje imperyały na wierzchu, dla zawstydzenia tych panów, którzy wolą wydawać pieniądze na szampana...
„Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku. — On z pewnością nie rozumie“...
Tym razem i Wokulski zarumienił się.
— Proszę cię, Belu — rzekła hrabina, tonem uroczystym — pan Wokulski... który tak hojną ofiarę złożył na naszę ochronę...
— Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku, na znak powitania, przymykając powieki.
— Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu