Wokulski podniósł głowę.
— Nie chcesz wyjść ztamtąd?
— Ale chcę!
— Więc decyduj się natychmiast. Albo weźmiesz się do roboty, bo darmo nikt na świecie chleba nie jada...
— I to nieprawda — przerwała. — Ten stary pan nic przecie nie robi, a pieniądze ma. Nieraz też mówił, że mnie już o nic głowa nie zaboli...
— Nie pójdziesz do żadnego pana, tylko do Magdalenek. Albo wracaj na miejsce.
— Magdalenki mnie nie wezmą. Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie...
— Wszystko będzie załatwione, jeżeli tam pójdziesz.
— Jakże ja do nich pójdę?
— Dam ci list, który zaraz odniesiesz i tam zostaniesz. Chcesz czy nie chcesz?...
— Ha! Niech pan da list. Zobaczę, jak mi tam będzie.
Usiadła i oglądała się po pokoju.
Wokulski napisał list, opowiedział, gdzie ma iść i wkońcu dodał:
— Masz wóz i przewóz. Będziesz dobra i pracowita, będzie ci dobrze; ale jeżeli nie skorzystasz z okazyi, rób co ci się podoba. Możesz iść.
Dziewczyna rozśmiała się.
— To stara będzie się wściekać... To jej na-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/194
Ta strona została uwierzytelniona.