Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się, widząc, że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście, a nie zna tylko tych, którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem, nic zresztą nie robiąc.
Przy wejściu do drugiego salonu, gdzie było kilka dam, zastąpiła im drogę hrabina Karolowa. Koło niej przesunął się służący Józef.
„Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza. Grzecznie to z ich strony, ale...“
— Jakże się cieszę, panie Wokulski — rzekła hrabina, odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę, że spełniłeś moję prośbę... Jest tu właśnie osoba, która pragnie poznać się z panem.
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensacyą.
— Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych. Ten Wokulski...
— On taki kupiec jak ja i pan —- odparł jenerał.
— Mój książe — mówił inny hrabia — zkąd wziął się tu ten jakiś Wokulski?
— Zaprosiła go gospodyni — odparł książe.
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski, który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.