że wygłaszanie zdań i opinij przyjętych przez ogół, wpływa na wzrost dochodów.
Pani Meliton oddawna znała się z Wokulskim. A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić, więc prędko zauważyła, że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli. Zrobiwszy to odkrycie, wzruszyła ramionami; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny, zakochany w pannie Łęckiej? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę, albo córkę fabrykanta, pani Meliton miałaby materyał do swatów. Ale tak!...
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgaryi i przywiózł majątek, o którym opowiadano cuda, pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę, ofiarowując swoje usługi. I stanął milczący układ: Wokulski płacił hojnie, a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacyj o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata. Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli.
Przy tej okazyi pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnem mieszkaniu, ażeby mu powinszować.
— Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła. — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha, ale skup weksli Łęckiego, jest arcydziełem... Znać kupca!...
Usłyszawszy taką pochwalę, Wokulski otworzył
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/294
Ta strona została uwierzytelniona.