nym... nader ważnym interesie publicznym, który, jak to wszyscy czujemy, powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych... Chciałem powiedzieć... naszych idei... to jest...
Książe zdawał się być zakłopotany; wnet jednak ochłonął i mówił dalej:
— Chodzi o inte... to jest o plan, a raczej... o projekt zawiązania spółki do ułatwiania handlu...
— Zbożem — wtrącił ktoś z kąta.
— Właściwie — ciągnął książe — chodzi nie o handel zbożem, ale...
— Okowitą — pośpieszył ten sam głos.
— Ależ nie!... O handel, a raczej o ułatwienie handlu między Rosyą i zagranicą towarami, no... towarami... Miasto zaś nasze, pożądane jest, ażeby się stało centrem takowego...
— A jakież to towary? — spytał przygarbiony brabia.
— Stronę fachową kwestyi raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski, człowiek... Człowiek fachowy — zakończył książe. — Pamiętajmy jednak panowie o obowiązkach, jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj...
— Jak Boga kocham, zaraz daję dziesięć tysięcy rubli!... — wrzasnął marszałek.
— Na co? — spytał hrabia, udający autentycznego anglika.
— Wszystko jedno!... — odparł wielkim głosem marszałek. — Powiedziałem: rzucę w Warszawie
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/309
Ta strona została uwierzytelniona.