połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów. Drugiem źródłem jest handel z Rosyą. Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie. Spółka, która zajęłaby się niemi, mogłaby mieć 15 do 20 procentów rocznie od wyłożonego kapitału. Na pierwszem miejscu stawiam tkaniny...
— To jest podkopywanie naszego przemysłu — odezwał się oponent z grupy kupieckiej.
— Mnie nie obchodzą fabrykanci, tylko konsumenci... — odpowiedział Wokulski.
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego.
— Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego!... — zawołał wzruszonym głosem książe. — Kwestya zarysowuje się tak: czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju?... Panie mecenasie... — zwrócił się książe do adwokata, czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacyi.
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić: czy sprowadzanie owych tkanin, aż z tak daleka, nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom?
— Przedewszystkiem — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszemi, lecz niemieckiemi...
— Oho!... — zawołał oponent z grupy kupców.
— Jestem gotów — mówił Wokulski — na-
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/312
Ta strona została uwierzytelniona.