tychmiast wyliczyć fabryki, w których cała administracya i wszyscy lepiej płatni robotnicy są niemcami, których kapitał jest niemiecki, a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu, ale jest parobkiem, źle płatnym, źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym...
— To jest ważne!... — wtrącił hrabia zgarbiony.
— Tek... — szepnął anglik.
— Jak Boga kocham, doświadczam emocyi, słuchając!... — zawołał marszałek. — Nigdym nie myślał, że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie... Zaraz wrócę...
I opuścił gabinet, aż uginała się pod jego stopami podłoga.
— Czy mam wyliczać nazwiska? — spytał Wokulski.
Grupa kupców i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości, nie domagając się nazwisk. Adwokat szybko podniósł się z fotelu i zatrzepotawszy rękoma, zawołał:
— Sądzę, że nad kwestyą miejscowych fabryk możemy przejść do porządku. Teraz szanowny pan Wokulski, raczy nam, z właściwą mu jędrnością, objaśnić: jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie...
— Nasz kraj — zakończył książe.
— Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/313
Ta strona została uwierzytelniona.