o handlu tkaninami, lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innemi kwestyami?... Proponuję więc...
— Jak Boga kocham, cudnie mówi ten kochany książe — zawołał marszałek.
— Słuchamy... słuchamy!... — poparł go adwokat, silnie okazując, że stara się pohamować zapał dla księcia.
— A więc panowie — ciągnął wzruszony książe — proponuję jeszcze następujące sesye: jednę w sprawie handlu zbożem, drugą w sprawie handlu okowitą...
— A kredyt dla rolników?... — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty.
— Trzecią w sprawie kredytu dla rolników — mówił książe. — Czwartą...
Tu zaciął się.
— Czwartą i piątą — pochwycił adwokat — poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacyi...
— Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książe, prawie ze łzami w oczach.
— Panowie!... — wrzasnął adwokat, obcierając nos z akcentem rozrzewnienia. — Uczcijmy naszego gospodarza, znakomitego obywatela, najzacniejszego z ludzi...
— Dziesięć tysięcy rubli, jak Bo... — zawołał marszałek.
— Przez powstanie! — szybko dokończył adwokat.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/316
Ta strona została uwierzytelniona.