czności. Trzecie piętro od frontu studenci... Ale kto może być ta piękność? Prawa oficyna, pierwsze piętro — Jadwiga Misiewicz emerytka i Helena Stawska z córeczką. Z pewnością ona“.
Wszedł na podwórko i oglądał się. Prawie wszystkie okna były otwarte. W tylnej oficynie na dole była pralnia, zatytułowana: paryską; na trzeciem piętrze było słychać kucie szewskiego młotka, poniżej na gzemsie gruchało parę gołębi, a na drugiem piętrze tej samej oficyny, od kilku minut rozlegały się miarowe dźwięki fortepianu i krzykliwy sopran, śpiewający gamę.
— A!... a!... a!... a!... a!... a!... a!...
Wysoko nad sobą, na trzeciem piętrze, Wokulski usłyszał silny bas męski, który mówił:
— O! znowu zażyła kussiny... Już z niej wyłazi soliter... Marysiu!... chodźno do nas...
Jednocześnie z okna na drugiem piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej:
— Marysiu!... wracaj mi zaraz do domu... Marysiu!...
— Słowo daję, że to pani Krzeszowska — szepnął Wokulski.
W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest: z trzeciego piętra padł strumień wody, trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku.
— Marysiu!... choć do nas... — wołał bas.
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/350
Ta strona została uwierzytelniona.