osobistość, ale niespodziewane zjawisko. Jego niepodobna było określić jednym wyrazem, a nawet stoma zdaniami. Nie był też do nikogo podobny, a jeżeli wogóle można go było z czemś porównywać, to chyba z jakąś okolicą, przez którą jedzie się cały dzień i gdzie spotyka się równiny i góry, lasy i łąki, wody i pustynie, wsie i miasta. I gdzie jeszcze, zpoza mgieł horyzontu, wynurzają się jakieś niejasne widoki, już niepodobne do żadnej rzeczy znanej. Ogarniało ją zdumienie i pytała się: czy to jest gra podnieconej imaginacyi, czy naprawdę istota nadludzka, a przynajmniej — poza salonowa?
Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia.
Pierwszy raz — wcale go nie widziała, czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień.
Był ktoś, który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i codzień przegrywał; potem ktoś, który wykupił weksle jej ojca (możeto nie Wokulski?...), następnie jej serwis, a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia Grobu Pańskiego.
Ten ktoś byłto zuchwały dorobkiewicz, który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach. Byłto cyniczny brutal, który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacyach, po to, ażeby
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/416
Ta strona została uwierzytelniona.