Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom1.djvu/441

Ta strona została uwierzytelniona.

na jej grobie... Nie, przez delikatność, którą ona w nim rozwinęła, zastrzelił się o kilka grobów dalej.
Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazyi.
— Podobno pisał do ciebie Krzeszowski? — zapytał ciekawie pan Tomasz.
Córka wskazała mu list leżący na biurku i złote pudełko. Pan Tomasz kręcił głową, czytając list, a nareszcie rzekł:
— Zawsze waryat, chociaż dobry chłopak. Ale... Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę: zwyciężyłaś śmiertelnego wroga.
— Myślę ojcze, że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad?... Chciałabym go poznać bliżej.
— Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić!... — odpowiedział uradowany p. Tomasz; — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym.
— Naturalnie — wtrąciła panna Izabela; — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości.
— Uwielbiam twój rozum i takt, Belu!.. — zawołał pan Tomasz — i zachwycony, pocałował ją najprzód w rękę, potem w czoło.

koniec tomu pierwszego.