Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad, Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę.
Ciasny pokój dusił go, a rozmowa z Rzeckim, w ciągu której subjekt udzielał mu przestróg i upomnień, wydawała mu się nadzwyczajnie głupią; nie jest-że to śmieszne, ażeby stary i wystygły kawaler, wierzący tylko w sklep i w Bonapartych, zarzucał mu szaleństwo!...
„Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham?... Może trochę zapóźno, ależ przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek. Kochają się miliony ludzi, kocha się cały świat czujący, dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma racyą bytu, to ma ją wszystko, co robię. Kto się chce żenić, musi posiadać majątek, więc — zdobyłem majątek. Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się. Musi troszczyć się
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/009
Ta strona została uwierzytelniona.
I.
W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność, a w jaki rozsądek.