lew jest wstrętnym dla krowy, albo orzeł dla gęsi. Widzisz, mówię ci nawet komplimenta: porównywam cię ze lwem i orłem, które, mimo wszystkich zalet, budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku. Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku...“
Wokulski ocknął się i rozejrzał. Był już niedaleko Wisły, obok drewnianych spichrzów, a przejeżdżające furmanki zasypywały go czarnym pyłem. Szybko zwrócił się ku miastu i począł rozważać samego siebie.
— We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny, drugi waryat. Który zaś zwycięży?... Ach, o to się już nie troszczę. Ale co zrobię, jeżeli wygra ten mądry?... Cóżto za okropna rzecz, posiadając wielki kapitał uczuć, złożyć go samicy innego gatunku: krowie, gęsi, albo czemuś jeszcze gorszemu?... Cóżto za upokorzenie, śmiać się z tryumfów jakiegoś byka, albo gąsiora, a jednocześnie płakać nad własnem sercem, tak boleśnie rozdartem, tak haniebnie podeptanem?... Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach?
I na samę myśl o tem, Wokulski uczuł pragnienie śmierci, ale tak zupełnej, żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi.
Stopniowo jednak uspokoił się i, wróciwszy do domu, począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tem: czy na jutrzejszy obiad włożyć frak, czy surdut?... Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/013
Ta strona została uwierzytelniona.