Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/051

Ta strona została uwierzytelniona.

do Wysockiego. A kiedy ona wahała się: czy ma brać, wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł:
— Proszę, bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich. Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny. W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie. Żegnam panią...
Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu.
Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia.
„Zobaczym, jak powiedzie się jej w nowych warunkach“ — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania.
O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego, po drodze wyrzucając sobie, że tak późno składa wizytę swojemu ex-przeciwnikowi.
„Mniejsza o to — pocieszał się. — Nie mogłem go przecie nachodzić, kiedy był chory. A bilet posłałem“.
Zbliżywszy się do domu, w którym lokował się baron, Wokulski mimochodem zauważył, że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą, jak Maruszewicz żółtawą i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione.
„Widać już zdrów — myślał. — Nie wypada jednak odrazu pytać o jego długi. Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie. Nie mogę być oboję-