ski kupuje jutro kamienicę... kamienicę pana Łęckiego?...
— Nic o tem nie wiem — odpowiedział Szlangbaum, spuszczając oczy. — W duchu zaś dodał:
„Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego, a oni myślą i pewnie mówią: ot, patrzajcie, znowu żyd, lichwiarz, zrujnował jednego katolika i pana z panów...“
„Coś wie, tylko gadać nie chce“ — myślał Rzecki. — „Zawsze żyd...“
Pokręcił się jeszcze po sali, co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go i wrócił do siebie wzdychając:
„To jest okropne, że Stach ma więcej zaufania do żydów, aniżeli do mnie...“
„Poco on jednak kupuje ten dom, poco wdaje się z Łęckimi... A może nie kupuje?... Może to tylko pogłoski?...“
Tak się lękał uwięzienia w murach 90.000 rubli gotówki, że cały dzień tylko o tem myślał. Była chwila, że chciał wprost zapytać Wokulskiego, ale — zabrakło mu odwagi.
„Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami, a ufa żydom. Co jemu po starym Rzeckim!...“
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy, jak mówił Klejn, dolicytuje go do 90.000
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.