Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

swoją drogą, wiem od ludzi kompetentnych, że conajwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy. Przecież codzień, od kilku dni, sprzedają się kamienice z licytacyi, wiadomo jakie są i co za nie płacą. Zresztą niema o czem mówić: ojciec niech wyobraża sobie, że go oszukano, a ty Belu módl się za zdrowie tego żyda, który dał wam 90 tysięcy... Ale à propos: wiesz, że Kazio Starski wrócił?...
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli.
— Kiedy? zkąd?... — zapytała zmięszana.
— Obecnie z Anglii, dokąd przyjechał prosto z Chin. Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki, która zdaje się, odda mu majątek.
— To w sąsiedztwie cioci?
— Właśnie, o tem chcę mówić. Ogromnie dopytywał się o ciebie, a ja, będąc przekonana, że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów, radziłam mu, ażeby was jutro odwiedził...
— Jakto dobrze!... — zawołała uradowana panna Izabela.
— A widzisz!... — odpowiedziała hrabina, całując ją. — Ciotka zawsze o tobie myśli. Dla ciebie jestto wyborna partya, którą tem łatwiej będzie zrobić, że Tomasz ma kapitalik, który powinien mu wystarczyć, a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensyi dla ciebie. No, przypuszczam, że Starski jest trochę zadłużony. W każdym razie to, co mu zostanie z majątku babki, z tem co ty mo-